Panika na Majorce, gdzie liczba turystów spada po tym, jak Brytyjczykom powiedziano: „nie przyjeżdżajcie tutaj!”

Władze lokalne Balearów szybko zareagowały, aby odeprzeć zarzuty, że protesty antyturystyczne odstraszają turystów od tego popularnego miejsca wypoczynku. Stowarzyszenia biznesowe z branży hotelarskiej poinformowały, że przychody gwałtownie spadły, ponieważ turyści przestali przyjeżdżać.
Organizacja FEHM reprezentująca hotelarzy na Balearach odnotowała znaczny spadek rezerwacji w kilku kurortach w lipcu – zazwyczaj jednym z najbardziej obleganych miesięcy sezonu. Wielu właścicieli firm uważa, że protesty antyturystyczne i negatywny rozgłos, jaki one generują, mają znaczący wpływ i odstraszają ludzi. Protestujący nabazgrali graffiti na kilku budynkach, dając turystom do zrozumienia, że nie są już mile widziani w tym wakacyjnym raju.
Jednak rząd wysp odrzucił tezę, że turyści unikają wysp z powodu „turystycznie nastawionych” komunikatów i twierdzi, że ogólna sytuacja gospodarcza wygląda dobrze. Minister turystyki, Jaume Bauzá , przyznał, że przychody niektórych przedsiębiorstw, takich jak sklepy, bary i restauracje, były nierównomierne.
Przyznał również, że oczekiwania w pewnych kwestiach nie zostały spełnione, ale zaapelował, aby poczekać do końca sezonu przed wyciągnięciem ostatecznych wniosków.
Bauzá stwierdził, że ogólne dane wskazują, że sezon turystyczny był „dobry”, ale podkreślił, że nie każdy rok może być rekordowy. Minister dodał, że rząd opowiada się za „turystyką wysokiej jakości”, którą zdefiniował jako wyższe wydatki na osobę odwiedzającą.
Twierdził, że antyturystyczne przekazy „nie przyjmują się” na rynkach turystycznych, ale przyznał, że graffiti i palenie wizerunków, w tym jego własnego, nie są „pożądane”.
Aktywiści sprzeciwiający się turystyce powiedzieli w marcu dziennikowi Express, że planują nasilenie protestów tego lata, aby spróbować odstraszyć turystów od przyjazdu na wyspy.
Pere Joan z platformy protestacyjnej Menys Turisme Més Vida (Mniej Turystyki, Więcej Życia) powiedział: „Przesłanie, które próbujemy przekazać, brzmi: 'nie przyjeżdżajcie na Majorkę'.
„Można to osiągnąć, tworząc złą reklamę i podejmując działania, które mogą sprawić, że turyści poczują się niekomfortowo”.
Lokalni przedsiębiorcy twierdzą, że protesty zdecydowanie odnoszą skutek, bo przyjeżdża coraz mniej turystów.
Miguel Pérez-Marsá ze stowarzyszenia miłośników życia nocnego powiedział dla Majorca Daily Bulletin : „Turyści, którymi jesteśmy zainteresowani, uciekają; nie czują się mile widziani i udają się w inne miejsca”.
express.co.uk